Translate

sobota, 28 czerwca 2014

Chapter: 1

1 lipca.
Obudziłam się jak zwykle w swoim pokoju.Nie wiem jak wy,ale dla mnie jest to miejsce najlepsze na świecie.Mogę tu odizolować się od ludzi i myśleć tylko o odpoczynku.Tylko tutaj potrafię uwierzyć,że jestem komuś potrzebna.
Przetarłam oczy,które nie były jeszcze gotowe na dosyć mocne promienie słoneczne.Przeciągnęłam się,po czym wsunęłam stopy w ciepłe kapcie.Ruszyłam prosto do łazienki,którą muszę dzielić z głupim bratem.Na szczęście dziś była wolna,więc nie czekałam,aż Joel raczy wyjść.Dokładnie umyłam zęby,rozczesałam włosy.Wróciłam do swojego pokoju,otworzyłam okno.Następnie wyjęłam z szafy ubrania,które zamierzam założyć.Były to zwykłe,czarne rurki i koszula w czerwoną kratę.
Zbiegłam na dół gdzie mama chyba od rana pichciła coś w kuchni.Lubię jak gotuje,bo zawsze wtedy jest taka przyjemna atmosfera między nami.Usiadłam przy stole,nałożyłam sobie naleśniki z syropem klonowym.Zaczęłam jeść,pyszny smak głaskał moje kubki smakowe.
-Gdzie tata?-zapytałam.
-Rozmawia,znowu ma jakieś zlecenie-oznajmiła mama kładąc obok mnie gorący kubek.
No tak zapomniałam wspomnieć,że mój tata pracuje z wytwórnią muzyczną Island Records.Przez to poznałam wiele osób z tej branży.Szczególnie spodobała mi się Ariana Grande.Dziewczyny z mojej klasy pewnie szalałyby za zdjęcie z jakąś sławną osobą,ale mnie to nie fascynuje.To normalni ludzie,którzy sprzedają swoją prywatność.Oczywiście nie mówię tego ojcu,bo on myśli,że sikam w gacie za możliwość zobaczenia Cody'ego Simpsona czy The Wanted.
Wypiłam kakao, po czym opadłam na kanapę.Włączyłam wiadomości,akurat trafiłam na pogodę.Jak to na LA przystało będzie ciepło.Nagle usłyszałam głośny krzyk Joela.
-Sky zabrałaś moje słuchawki?!?-machał rękoma jak oszalały.
-Nie idioto,nie wszystko to co zgubisz muszę zabrać ja-burknęłam.
-Skyler język-wtrąciła mama.
Przewróciłam tylko oczami,po czym skupiłam się na talk-show Ellen.Niestety po chwili znów mi przerwano.
-Dziewczyny jutro mam kolejne spotkanie,więc nasze wyjście na plażę odpada-odparł ojciec wchodząc do pokoju.
-Dobrze,pójdziemy w czwartek.A z kim te spotkanie tym razem?-rzekła mama pakując naczynia do zmywarki.To na prawdę wyrozumiała kobieta.
-Justin Bieber-oznajmił po chwili namysłu.
-Sky słyszałaś?-krzyknęła moja rodzicielka.
-Tak.-warknęłam oschle.
-Więc bądź przygotowana-dorzucił ojciec.
Przytuliłam go,po czym szybko wbiegłam na górę.Mam dość tych ciągłych spotkań i imprez.Wiem,że powinnam być wdzięczna za to wszystko,ale jakoś nie potrafię.To nie jest mój świat,nie interesują mnie celebryci.Jednak dziś szybko poszła nasza rozmowa,ale zwykle one tak wyglądają.Tata mówi z kim będziemy się spotykać,bo z nimi pracuje i tyle.
Siedziałam w swoim pokoju do godziny 15.30.Myślałam,a to jedyne co mnie uspokaja.Jednak,gdy usłyszałam wołanie mamy na obiad,musiałam przerwać.Zeszłam na dół,cała rodzina siedziała już przy stole.
Nałożyłam na talerz potrawy,po czym zaczęłam jeść.Poczułam coś dziwnego,jakby moja głowa zaczęła pulsować.
-Sky co ci?-pytał Joel.
-Nic-wybełkotałam.
Od dawna mam jakby taką chorobę.Miewam bóle głowy i mdłości.Lekarz powiedział,że nie ma leków na to i nie jest to nic groźnego,bo po chwili wszystko przechodzi.Muszę przecierpieć, a będzie dobrze.Jednak dziś czułam jak odpływam.Nie mogłam tego wytrzymać, kiedyś cięłam się nawet przez bóle.One mnie osłabiają,po prostu sprawiają,że mój organizm się osłabia.
Rodzice postanowili,że resztę wieczoru spędzę w łóżku.Nie dziwię się im,bo w końcu widok cierpiącego dziecka jest dla nich okropny.I tak o to umyłam się,ubrałam w piżamę i położyłam się pod ciepłą kołdrę.Włączyłam telewizję,leciał serial "Pretty Little Liars".Nawet go lubię,jest interesujący.Tak minął cały czas moich osłabień.Co prawda dziś były tak okropne,że z serialu zapamiętałam jedną dziesiątą.Tak już niestety mam i tego nie zmienię.Gdy bóle ustały postanowiłam poczytać coś o tym Bieberze.Wzięłam ipada,wystukałam w Google jego imię i nazwisko.Nie wygląda źle,ale jego zachowanie,które przedstawiają media jest okropne.Chyba nie chcę iść na te spotkanie...

______________________________________________________________________________
Witajcie po 1 rozdziale :) wiem,że jest on kiepski,ale to takie wprowadzenie do życia Skyler.Mam nadzieję,że i tak zostaniecie. Zostawcie proszę jakiś komentarz,one dają mi niesamowitą motywację.To na tyle,pa :)

~.Komentarze karmią wenę.
~.Miley Cyrus <3 


czwartek, 19 czerwca 2014

Prolog

Nazywam się Sky Cambell, mam 18 lat i to wszystko co mogę o sobie powiedzieć. Nie jestem ciekawą osobą, nie warto wnikać w moje życie, bo gwarantuję, że zanudzisz się na śmierć. Mieszkam w Los Angeles od urodzenia, mam młodszego brata. Chodzę do liceum, które mnie niszczy. Codziennie spotykam się z wyzwiskami, groźbami oraz wyśmiewaniem. Krócej mówiąc nie jestem lubiana. Jedyne wsparcie mam w babci, ale ona mieszka w San Francisco i rzadko ją  widzę. Staram się stawić czoła problemom, ale i tak jestem słaba emocjonalnie czego dowodem są kreski na moich nadgarstkach. Sprawianie sobie bólu pomaga mi zapomnieć o świecie. Znajduje się wtedy w wannie, biorę swoje ukojenie zwane żyletką. Przykładam ją do nadgarstka i wykonuję kilku centymetrowy ślad, z którego po chwili zaczyna lecieć czerwona ciecz. Powtarzam czynność kilka razy, następnie robię to samo na udzie. Zanurzam głowę pod wodę, słyszę głosy krzyczące:  „Nieudacznica” „Brzydula” „Szara mysz” „Dziecko szatana” „Umrzyj wreszcie”. Wtedy ja zaczynam krzyczeć jak głośno mogę,by je zagłuszyć.Wyobrażam sobie, że wskakuje do jakiegoś jeziora, opadam po woli na dno. Widzę jak każdy kto sprawił mi przykrość leży na stosie nieżywy. Spełniona zamykam oczy i oddaje się w silne ręce śmierci…
_________________________________________________________________________________
No to mamy prolog, piszcie co sądzicie, nie długo pojawi się 1 rozdział. Będzie to trochę inny blog niż moje pozostałe,ale myślę,że może wam się spodobać. Jeśli macie propozycje na coś związane z opowiadaniem to piszcie w komentarzach. Myślę też o zwiastunie,a o nagłówek walczę :) to tyle. Paa